Kiedy w jesienny wieczór jesteś w domu, nie chce Ci się wychodzić do sklepu, a w domu nie ma za bardzo nic do jedzenia… Jeśli nie jesteś tak przezorny jak ja – sprawa może skończyć się dramatycznie! Na szczęście namiętnie mrożę WSZYSTKO. Dzięki czemu czasem udaje się stworzyć coś z niczego. Głód i zapasy pewnych produktów pomogły stworzyć mi tę kolację, która była naprawdę smaczna i pożywna! Staram się zawsze mieć zamrożone pieczywo, niektóre zioła. Ponadto niemal zawsze mam w domu pomidory i puszkę tuńczyka oraz jajka. Czyli w zasadzie już zdradziłam Wam niemal wszystkie składniki mojej kolacji 🙂 Oczywiście dodatki możecie skomponować z tego, co akurat macie w domu! Chleb pieczony w jajku to kolacja idealna dla każdego.
Baza
- kilka kromek chleba (ja najczęściej kupuję orkiszowy i taki też tu wykorzystałam)
- jajko (na 3 niewielkie kromki wystarczy jedno jajko w rozmiarze L)
- przyprawy (według uznania, ja użyłam pieprzu, soli i mieszanki suszone pomidory+czosnek+bazylia)
Dodatki
- mała puszka tuńczyka
- zielona cebulka
- pół pomidora
Przygotowanie
- Przygotowanie składników, które wykorzystamy podczas przygotowania kolacji (czyli w moim przypadku – rozmrożenie chleba i zielonej cebulki).
- Nagrzanie piekarnika.
- Jajko rozbijamy i dodajemy do niego przyprawy.
- Rozmrożony (!) chleb maczamy w jajku i wykładamy na papierze do pieczenia.
- Do nagrzanego piekarnika wkładamy nasze kromki. Przyznaję, że moje chlebki nieco się spiekły, ale takie właśnie lubię. Piekłam je kilka minut w temperaturze 180 stopni (opcja: grill). W połowie pieczenia obróciłam chleb na drugą stronę, żeby jajko nie było surowe.
- Chleb pieczony w jajku najlepiej smakuje z Waszymi ulubionymi dodatkami (lub takimi, które akurat posiadacie w domu a nie chce Wam się wychodzić;)). U mnie są to dziś: tuńczyk, pomidor i zielona cebulka.
Warto wspomnieć, że taki pieczony chleb jest zdrowszą wersją smaku dzieciństwa – chleba smażonego w jajku.
Smacznego!
A czy Wy macie jakieś przepisy na błyskawiczną kolację z cyklu COŚ Z NICZEGO?
Ja też staram się wykorzystywać żywność do końca, więc często stojąc przed lodówką zastanawiam się co z tego co mam zrobić? I tak powstają wielkie kulinarne improwizacje, które często zaskakują smakiem 🙂
To widzę, że mamy podobny styl gotowania 🙂 Pozdrawiam 🙂